1. |
||||
Słońca wschód
Wymuszony bardziej
Niż kiedykolwiek wcześniej
Promienie nie dały ciepła
Oświetliły tylko
Niewypowiedziane
Wiem, że tam kurwa byłeś
Wiem, że patrzyłeś jak śpię
Wiem, że dalej tu jesteś
Mówisz, co mogłoby być
W głowie tkwi starzec
Z fiutem odciętym
Pytam go nieustannie
Czy koniec drogi to zaledwie środek kłącza
Odpowiedz mi teraz
Nie chowaj się za lustrem pękniętym
Bo i tak widzę w nim tylko ciebie
Wiem, że prawdę posiadasz
(Wiem, że posiadasz prawdę, skurwysynu)
Ale to ja mam w rękach nóż
(Ten nóż lśni jaśniej niż słońce)
W oczach żywą chęć mordu
(Ta chęć jest żywsza niż ty kiedykolwiek byłeś)
Ulice utoną we krwi ku mojej uciesze
Ale najpierw odpowiedz
Odpowiadaj w tej chwili
Nie chcę czekać chwili dłużej
Oddycham twoim powietrzem
Oddycham smrodem prawdy
Całe życie, całą drogę
Całe kłącze, całe kłącze
To lustro jest pęknięte
Sklejone chyba na ślinę
Widzę w nim tylko ciebie
Chociaż nie istniejesz
W mojej głowie
Czas was zadźgać
I głowę roztrzaskać
Czy koniec drogi to zaledwie środek kłącza
|
||||
2. |
Trupy w rzece
05:05
|
|||
Nie potrafię naprawić tej drogi
Ale umiem rozszarpać wam gardła
Słysząc szelest wody
Co od lat wzywa wasze ciała
Sunie powoli w dół
Koi, uspokaja
Nie potrafię naprawić tej drogi
Wiem jak spalić wasze domy
Szelest wody
Syczy, każe - zabij
Pod wodą nie będziesz oddychał
Pod wodą nie będę cię widział
Pod wodą nic nie usłyszysz
Odpłyniesz w niebyt
Skąd się wzięły te kajdany
Czy ktoś za nie odpowiada
Kto jest naprawdę ich ofiarą
To wszystko jest nierzeczywiste
Rzeczywiste jest tylko cierpienie
Rzeczywista jest śmierć przez uduszenie
Rzeczywista jest rzeka i twój w niej trup
Rzeczywista jest rzeka, rzeczywisty jest trup
Ja oddycham, ciebie już nie ma
Powietrze to rybi muł
Nie potrafię naprawić tej drogi
Potrafię nakarmić wami wodę
Oto jest rzeka
Umieranie stylem dowolnym
|
||||
3. |
Schizma jest chiazma
06:15
|
|||
W niewielkim pokoju
Gdzieś między aortą a tętnicą szyjną
Maly robak z kąta w kąt
Pełza w konwulsjach
Między kością a cząstką płuca
Między oczodołem a mózgu płatem
Między językiem a podniebieniem
Między nowotworem a okiem
Robak dławi się własną krwią
I tą krwią on na świat pluje
No ale powiedz mi tak szczerze
Ostatkiem sił robak powtarza pytanie
Schizma jest chiazma?
|
||||
4. |
ToNieMy
04:05
|
|||
My wiecznie toniemy kurwa
To miasto jest jak zwierzę
Nie wiadomo czy to żywe czy martwe
Budynki dryfują pod wodą
Nasze ciała zżera plankton
To miasto jest jak zwierzę
Dlaczego to właśnie my
Musimy siedzieć na jego zębach
Przesuwać się powoli w stronę przełyku
Toniemy
A utonąć nie możemy
Jakimś cudem oddychamy
Sami nie wiemy czym
Przecież już o tym wiem
Przecież już jestem pogodzony
A nawet trochę się z tego cieszę
Że jestem grzybem na dnie martwej rzeki
Co mi więc nie daje spokoju
Co mi każe wciąż czas marnować
Przecież inny tak samo jak ja
Zlepieni są mułem z tym miastem
Inni tak samo nie mogą uciec
Ci którzy uciekli nie istnieją
Nie istnieje suchy ląd
Nie istnieje pierdolone powietrze
Wiedzcie, że nienawidzę na was patrzeć
Wiedzcie, że mam was w pogardzie
To miasto jest jedyną rzeczywistością
Woda jedyną zgnilizną
Woda, śmierć na dnie rzeki
To my, toniemy
|
||||
5. |
Łabędź jest martwy
04:35
|
|||
Każdego dnia tam wracałem
Po co? - zapytasz
Nikt tego nie wie
Łabędź jest martwy
Martwy przeze mnie
|
||||
6. |
Fale.12.
06:03
|
|||
Woda w gabinecie numer 12
Fale obmywają mi stopy
My próbujemy w nich twarz wyrzeźbić
Chociaż zawiodło już każde dłuto
Woda w gabinecie numer 12
Fale sięgają mi żeber
Dlaczego wciąż mam na sobie ubranie
Cóż, rzeźbimy dalej
Woda w gabinecie numer 12
Fale sięgają mi oczu
Zachowujemy optymizm
Rzeźbimy na oślep
Woda w gabinecie numer 12
Woda w końcu w moich płucach
|
Streaming and Download help
If you like Constant Nausea, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp